czwartek, 11 sierpnia 2016

POCZĄTKI

  O wymianie zaczęłam myśleć prawie dwa lata temu. Dość długo wyczekiwałam na ten wyjazd i przeszłam długą drogę aby być tu gdzie jestem więc nie mogę się doczekać! 

    Zdecydowałam się prowadzić bloga aby mieć pamiątkę z wyjazdu ale również żeby pomóc przyszłym exchange students. Sama pamiętam ile pomocy uzyskałam dzięki wpisom innych ludzi. Mam nadzieję, że w ten sposób ja również komuś pomogę :)

    O możliwości wymiany i istnieniu takiej formy szkolnictwa dowiedziałam się od Misi która na rok 2014/2015 pojechała do Stanów Zjednoczonych. To właśnie Ona obudziła we mnie chęć nowej przygody z nauką!

Jeszcze rok temu było to raczej tylko wielkie marzenie, coś nieosiągalnego i gdy powiedziałam o tym mojej rodzinie, to najpierw nie wzięli tego na poważnie ale z czasem mój pomysł spotkał się z ich akceptacją i podziwem. 
W wakacje 2015 roku wzięłam się za ten temat już całkiem na poważnie. Przez długi czas zastanawiałam się jaką organizację wybrać. Troszkę to zajęło, informacji szukałam u osób które są lub były na wymianie pisałam do wielu ludzi z całego świata i tak drogą dedukcji wybrałam Youth For Understanding (YFU).
      Dokumentów do załatwienia było od groma, dlatego trzeba uzbroić sie w cierpliwość.
Ale nie ma rzeczy niemożliwych wiec spokojnie! Najpierw jest rekrutacja wstępna w której należy uzupełnić podstawowe (lecz szczegółowe) informacje o nas dla YFU Polska która na ich podstawie decyduje czy zaprosić ucznia na rozmowę kwalifikacyjną w Poznaniu
Po zaakceptowaniu ucznia  należy uzupełnić  dokumenty już w języku angielskim dla YFU USA i znowu wybrać sie do siedziby YFU Polska na test językowy.

      Miałam dość nietypową sytuację i nawet teraz ciężko jest mi w nią uwierzyć. Otóż po wysłaniu już wszystkich dokumentów do Stanów dostałam maila, że niestety ale YFU USA nie akceptują mnie i nie mogę pojechać na wymianę. Powodem była moja dysleksja, dysortografia, jedna ocena dopuszczająca (przy średniej 4.0) i specjalna dieta wyznaczona przez lekarza.
Powiem Wam że właśnie wtedy gdy straciłam to na co tyle czekałam, poczułam ile to tak naprawdę dla mnie znaczyło. Uznałam, że się nie poddam. Z moją Mamą i YFU Polska walczyliśmy do upadłego o swoje. To była walka o spełnienie marzeń...
Jak nam poszło? Zwycięstwo! Udało się! YFU USA napisało, że ponownie powoła komisję która rozpatrzy moją kandydaturę. Po dosłaniu kilku dokumentów oficjalnie dowiedziałam się, że mnie przyjęli. Byłam przekonana  że nikt nie będzie mnie chciał przez moją dietę, że każdy będzie uważał mnie za problem i długo będę czekać na amerykańską rodzinę chcącą mnie ugościć.
Mniej więcej po 2 tygodniach dostałam propozycje zakwaterowania w Nowej Anglii. Była to starsza wdowa mieszkająca w Massachusetts czyli trafiła mi się tak zwana rodzina niestandardowa - ode mnie zależało, czy zgadzam się na tę rodzinę, czy nie. Miałam tydzień na podjęcie decyzji. Najpierw wpadłam w euforię, że jednak ktoś mnie chciał i to tak szybko! Jednak potem pomyślałam, że nie jest to właśnie to czego chciałam i na dodatek  Pani może być wszystko jedno kogo bierze (więc mieliby problem z głowy). Po długiej walce z myślami  zrezygnowałam z tej lokalizacji, mając nadzieję, że los ponownie szybko się do mnie uśmiechnie.
Martwiłam się, czy nie podjęłam zbyt pochopnej decyzji, na jaką rodzinę goszczącą trafię i gdzie będzie mi dane spędzić kolejny rok życia, aż w pewny deszczowy poranek dostałam wiadomość na Facebooku...








2 komentarze:

  1. Jej, powodzenia! Cieszę się, że Ci się udało pomimo tylu problemów. Jakbyś chciała poczytać o roku w Arkansas to zapraszam:
    blonde-girl-in-the-usa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nię dziękuję!
    Z miłą chęcią czytam Twojego bloga :)
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń