sobota, 13 sierpnia 2016

WIELKI SZOK- CZYLI MOJA HOST FAMILY

          ... i otóż ta wiadomość odmieniła moje życie! To w sumie zabawne, jakie zmiany w życie człowieka mogą wprowadzić cztery słowa. Niepozorne "Hi! How are you?" rozpoczęło coś, w co nadal jest mi ciężko uwierzyć.Nigdy nie zapomnę tej deszczowej środy. Z wielkim zdziwieniem odpisałam "Good but do we know each other" i nastąpiło coś, czego ja i moja mama  (która odwoziła mnie wtedy do szkoły) nigdy nie zapomnimy. Otóż wielki pisk, krzyk i inne onomatopeje czyli,  moja reakcja  na kolejną wiadomość, która brzmiała "No but we might be your host family". Była dopiero 7:30 rano a już tak dużo wrażeń, jak na jeden poranek, prawda? A to był dopiero początek! Właśnie tego dnia  uzależniłam się od Messengera a właściwie od pisania z Kristą - moją potencjalną host mama, która podpatrzyła moje nazwisko na formularzu dla rodzin goszczących. Szybko znalazła mnie na FB i opowiadziała o sobie i niesamowitą historię swojej rodziny. Dosłownie po kilku dniach byłyśmy już ze sobą bardzo zżyte, tak jakbyśmy znały się od dawna. Ludzie wierzą w różne rzeczy, ale ja wiem, że to było nasze przeznaczenie! 
       Oczywiście nie mogło obyć się bez komplikacji. Problem był taki, że nie było pewności, że to właśnie  Oni zostaną moją Host Family. Teraz wszystko zależało od decyzji szkoły o przyjęciu mnie. Najgorsze było to, że już zrobiliśmy sobie ogromne nadzieje (ale w końcu nadzieja umiera, jako ostatnia!). Czekaliśmy na decyzję szkoły bardzo długo. Przyjmuje ona tylko nieliczną garstkę exchange students- słyszałam, że jest to jedna z lepszych szkół w stanie Virginia- dlatego też uważnie wybierają uczniów. Problemem było parę brakujących punktów, żeby spełnienia jej wymogi, ale na szczęście po kilku tygodniach zostałam oficjalne przyjęta. Co za ulga!
        Nie byłam już  w stanie wyobrazić sobie mojej wymiany z jakąś inną rodziną... Ado tego powiem Wam kolejną ciekawą rzecz. Mój kolega Kuba, który ostatnio wrócił do Polski po wymianie z YFU, był uczniem właśnie mojej przyszłej szkoły i bardzo ją zachwalał. Świat jest mały :)


                                           
      Teraz chciałbym Wam przedstawić pokrótce moją Host Family i ich historię.
 Będę mieszkać w Virginii niedaleko oceanu. Moja  Host Mama i Host Tata wychowują 5-letnią Anię, którą zaadoptowali z Lublina. Pewnie zastanawiacie się dlaczego akurat amerykańskie małżeństwo zdecydowało się na adopcję dziecka z Polski?
Otóż  dziadek Kristy urodził się w Białymstoku, podczas wojny uciekł z Auschwitz. Niestety jego wolność nie trwała zbyt długo. Został ponownie schwytany przez Niemców. Jednak los się do niego znowu uśmiechnął - gdy był już w drodze do obozu w Treblince- udało mu się uciec po raz kolejny. Wraz ze swoją żoną postanowili wyemigrować do USA. Tak więc mój host dziadek jest Polakiem wychowanym w Stanach Zjednoczonych, który zaraził patriotyzmem swoją rodzinę. Moja Host Family kocha Polskę. Wiem, że Krista wraz z Krisem chcieliby przeprowadzić się  do Polski.
Są spełnieniem moich marzeń i wszyscy nie możemy się doczekać mojego przyjazdu!

2 komentarze:

  1. Super trafiłaś, mam nadzieję że ja za rok też będę mieć takie szczęście ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki! W razie pytań służę pomocą :)

    OdpowiedzUsuń